Według danych opublikowanych przez Narodowe Biuro Statystyczne (NBS) ceny mieszkań w Chinach spadły we wrześniu najbardziej od dziewięciu lat. To 16 miesiąc spadków. Mimo to w Chinach czuć trochę optymizmu, ponieważ władze ogłosiły program, który został uznany za stimulus – moim zdaniem błędnie. Ponadto chyba panuje przeświadczenie, że rynek nieruchomości osiągnął dno lub jest blisko niego.
Według NBS ceny nowych domów spadły o 6,1% w 70 największych miastach ChRL w porównaniu z rokiem poprzednim, co stanowi największy spadek od maja 2015 roku. W sierpniu zniżki wynosiły 5,7%. Najmniej spadły ceny nowych mieszkań w czterech miastach pierwszego poziomu: Pekinie, Szanghaju, Guangzhou i Shenzhen o 0,5% miesiąc do miesiąca, po spadku o 0,3% w sierpniu. Miasta drugiego poziomu, jak Tianjin, Wuhan i Chengdu oraz miasta poziomu trzeciego, takie jak Dali, Xuzhou i Huizhou, odnotowały w ubiegłym miesiącu spadek o 0,7%, w porównaniu z 0,6% w sierpniu. Równocześnie ceny mieszkań na rynku wtórnym spadły średnio o 1,2% we wrześniu w Pekinie, Szanghaju, Guangzhou i Shenzhen, zwiększając spadek o 0,3 pp w porównaniu z sierpniem. Ceny spadły o 0,9% w miastach poziomu drugiego i trzeciego, powiększając spadek z sierpnia o 1 pp.
Moim zdaniem najbardziej problematyczne są spadki na rynku wtórnym, ponieważ to oznacza, że wartość mieszkań jest już często niższa niż wartość kredytów wziętych na ich zakup. To oznacza, że ludzie nie mogą już po prostu je sprzedać, spłacić kredy i wyjść „na czysto,” gdyby popadli w kłopoty finansowe.
Wielu Chińczyków traktowało też rynek nieruchomości jako inwestycję i jeżeli nawet nie kupowali na kredyt, to z myślą, że na tym zarobią, a teraz wygląda, że część ich oszczędności odparowała, ale też mogą mieć problem ze sprzedażą mieszkania inwestycyjnego i odzyskaniem nawet części kapitału.
